Na czasie i na szybkensa kilka ulotnych myśli w temacie „klusek na łachu.
Właściwie to nie są kluski, a mięciutkie buły drożdżowe gotowane na parze i podawane do gulaszów, mięs pieczonych i smażonych, a w Austrii i Niemczech nadziewane marmoladą i posypywane makiem z cukrem. Wtedy nazywają się germknodel (z umlałtem nad o). W wersji pierwszej popularne w Czechach i w Słowacji. Czesi najczęściej sporządzają je w postaci większego bochenka i kroją w ukośne plastry, Słowacy raczej podają jako mniejsze bułki i nazywają je buchtami.
Nie wdając się w niepotrzebne dywagacje, a to z braku dostatecznej ilości czasu, popatrzmy jak je robią nie tylko nasi sąsiedzi, ale i rodzimi kulinarze, albowiem i u nas ta potrawa jest znana i lubiana.
Żadna filozofia, ani inżynieria kosmiczna. Bierze się czterdzieści deko mąki pszennej (ilości orientacyjne), dwa deko drożdży świeżych albo saszetkę suszonych, które musimy rozpędzić w ciepłym mleku z cukrem i łyżką mąki, szklankę mleka, jajko, trochę soli i masła. Z tego ugniata się ciasto (stąd na Południu nazwa knedle) i przykrywa szmatką pozostawiając w ciepłym miejscu. Gdy masa podwoi objętość, a następuje to po około 45 minutach (oczywiście zależy to od mocy drożdży i temperatury), Formuje się kulki o średnicy np. 6 cm i układa na rzadkiej tkaninie, którą obciągnięty jest garnek z gotującą się wodą. Zwykle czas gotowanie nie przekracza dziesięciu minut na jedną warkę, ale zalecana jest za pierwszym razem metoda prób i błędów na jednym klusku. Potem nabyte doświadczenie pozwoli uniknąć tego etapu.
Uwaga: Kluchy na łachu, to podobnie jak każdy produkt mączny, straszliwe wdupowłazy. Należy się spodziewać wartości kalorycznej około 130 Kcal na jedną sztukę, prawda, ciociu Kalorinko?
Powazna sprawa te kalorie… a wiec: https://www.youtube.com/watch?v=e-9Z9dwjQCY